Ruda Pabianicka wczoraj, dziś i jutro

rudapabianicka@o2.pl

Forum Ruda Pabianicka wczoraj, dziś i jutro Strona Główna -> Rudzkie rody i familie -> Jankiewiczowie
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Jankiewiczowie
PostWysłany: Nie 11:19, 12 Lip 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





Ten temat poświęcam rodzinie mojej Babci i Dziadka ze stony Mamy.
Oboje nie byli Rudzianami z urodzenia, ale w latach 20-tych ub.w. z Rudą Pabianicką związali swoją przyszłość i nadzieję na godne życie.

Zanim przedstawię historię tej rodziny muszę podziękować koleżankom i kolegom z Klubu Sympatynów Rudy Pabianickiej na portalu Nasza Klasa, którzy wsparli mnie dokumentami i fotografiami a także pracą nad systematyzowaniem zgromadzonych tam materiałów.


Ta fotografia ma ponad 100 lat a przedstawia Stanisławę z Jóźwiaków i Antoniego Jankiewiczów.

Prawdopodobnie ta elegancka odbitka bromowa, naklejona na firmową tekturkę atelier "Wereszczagin", Łódź Widzewska 130 (dziś Kilińskiego), została wykonana zaraz po ślubie dziadków w 1908 roku. Z tej fotografii, w latach późniejszych, został wykonany fotomontaż - podwójny portret, wiszący w kolejnych mieszkaniach rodziny Jankiewiczów a który dziś jest ozdobą pokoju w moim domu.


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Pon 16:21, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 12:27, 12 Lip 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





Antoni Jankiewicz z zawodu był przędzalnikiem.
I zapewne miał opinię dobrego fachowca, skoro w jednej firmie - u tzw. Starych Francuzów przepracował wiele lat poprzedzających wybuch I Wojny Światowej.

Zachował się taki oto dokument:

Dokument wydany wiele lat później, ale ilustruje spory "kawałek" życia Antoniego Jankiewicza.
Ten długoletni staż pracowniczy sprzed I Wojny, zapewne miał duży wpływ na późniejsze lokowanie przez Dziadka części oszczędności w akcjach tego przedsiębiorstwa."
Poniżej link do fotografii pamiątkowej z roku 1933. Jak się domyślam, jest to walne zgromadzenie udziałowców fabryki "Starych Francuzów" czyli Allart, Rousseau i S-ka z ulicy Kątnej (dziś Wróblewskiego).
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Pon 16:29, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 7 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 9:26, 13 Lip 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





"W obliczu I wojny światowej - wielu naszych przodków nie miało wyboru. Wcielano ich do armii państw zaborczych i często stawali na froncie naprzeciw siebie, mimo że płynęła w nich ta sama krew - krew polska. Nie ominęło to także Rudzian..."

Antoni Jankiewicz rozpoczął swoją żołnierską drogę właśnie w carskiej armii choć jako Polakowi to "nie było mu po drodze".

(stoi drugi od lewej)

W jakiej jednostce służył dziadek? Dokładnie nie wiadomo. Ale pamiętam z dzieciństwa, jak dorośli rozmawiali o: ... jakiejś elitarnej jednostce, do której brano tylko wysokich, mocnych i przystojnych mężczyzn, ... o carskiej gwardii, ... o Petersburgu... Żeby było już całkiem niesamowicie, to mój drugi Dziadek - Franciszek Czech - służył w tym samym pułku.

Próbowałem znaleźć jakiś ślad o takiej formacji w internecie i ... skapitulowałem. Do carskiej Gwardii w Sankt Petersburgu zapewne ich nie wzięli – bo tam to już chyba tylko sama elita służyła, ale kto wie? Pewniejszym wydaje się Leib-Gwardyjski Sankt-Petersburski pułk im. Króla Fryderyka-Wilhelma (Лейб-гвардии Санкт-Петербургский Короля Фридриха-Вильгельма), który na początku I Wojny Światowej stacjonował w Warszawie.

O tamtej wojnie Dziadek opowiadał niewiele. Wspominał jakieś straszne warunki i bój na bagnety... Był bardzo sprawnym fizycznie, silnym.. Potrafił nadzianego na bagnet przeciwnika przerzucić przez siebie. Ale ta wojna nie była wojną jego i innych Polaków. Dobrze, że się dużo nie nawojował. Już na początku tej wojny, walcząc na froncie rosyjsko - pruskim, uniknął najgorszego i dostał się do niemieckiej niewoli.


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Pon 16:37, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 11:00, 13 Lip 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





Jankiewicz za drutami.

To zdjęcie Dziadek przysłał w 1916 r. do Babci.

Wraz z innymi jeńcami (nie tylko rosyjskimi) obeznanymi z mechaniką i ze ślusarstwem,
Antoni Jankiewicz został przydzielony do prasy w lokomotywowni w Halbe na południe od Berlina.
[link widoczny dla zalogowanych]

Zdjęcie to, zostało wysłane dn. 18 VI 1916 r. do Antoniego Jankiewicza, do kliniki okulistycznej w Cottbus. Mój Dziadek właśnie w niemieckiej niewoli stracił oko – a więc to fotografia sprzed wypadku, bo Dziadek jest tu jeszcze razem z kolegami z niewoli.


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Pon 16:45, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:00, 13 Lip 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





Zapyta ktoś, co działo się z rodziną Antoniego Jankiewicza w cieżkich czasach I Wojny, gdy ukochany mąż i ojciec gdzieś bardzo daleko...?

Faktycznie, Stanisławie Jankiewicz bardzo trudno było wyżyć w dużym mieście, w dodatku opanowanym przez Prusaków. O wiele łatwiej było przeżyć na wsi - wróciła w rodzinne strony, choć jej rodzice już nie żyli. Ale była jakaś dalsza rodzina... Znalazł się jakiś dach nad głową, jakaś strawa za pomoc w gospodarstwie. Pracy się nie bała...

Jest 1916 rok, wieś Światonia koło Turku. Dziadek od ponad roku w pruskiej niewoli, po wypadku w parowozowni, jest leczony w klinice okulistycznej w Cottbus. Tęskni za najbliższymi - żoną, córką, synem...

I wówczas Babcia wysłała Dziadkowi tę fotografię - jako kartkę pocztową.
Czyż może być wspanialszy prezent, czyż może być milszy widok od wizerunku ukochanej żony i dzieci?

Ta nieco przestraszona, siedmioletnia dziewczynka, Zenia, wyrosła później na piękną kobietę... To moja Mama. Smile
...dwie (przyszłe) Rudzianki ... Prawda że ładne? Jest też z Nimi Rudzianin (też przyszły) - Kazio Jankiewicz...


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Pon 16:49, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 23:09, 14 Lip 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





Czy dziadek był w niewoli do końca wojny, czyli do listopada 1918 r., tego nie wiem. Wiem, że wrócił okaleczony, z porcelanowym okiem... Ale wrócił!
ZA napisał:
Co do pobytu w niewoli to obawiam się, że Twój dziadek długo czekał na wolność ale to dla niego mogło być "błogosławieństwem". Ponieważ wypadkowi uległ przed kwietniem 1916r.(przypuszczam na podstawie daty fotki przysłanej przez kolegów) to resztę okresu niewoli można podzielić na dwa okresy.
1. Leczenie w klinice trwało co najmniej do 9 lipca 1917r. Wtedy Prusacy respektowali konwencje międzynarodowe i opiekę miał lepszą niż gdyby jak większość jeńców Polaków z zaboru rosyjskiego został zwolniony w 1916 roku. W połowie 1916 Niemcy zwalniali Polaków ze względu na nadzieję, że zasilą legiony polskie walczące po stronie Prus i Austro-Węgier.
2. Po 9 lipca 1917 nie miał już szans na uwolnienie bo nastąpił kryzys przysięgowy i "wyleczonemu" zaproponowali "Polnische Wehrmacht", na który się nie zgodził i pewnie w niewoli był do jesieni 1918 roku.
To moje przypuszczenie ale oparte na wiedzy pozyskanej z książki - "Kwatera 139" i innych. Myślę, że taka była jego droga do Niepodległej...
Pozdrawiam - Z.


Wybuchła Polska!

Nasza niepodległość nie była na rękę nacjonalistom ukraińskim, litewskim i bolszewikom - tym ostatnim zwłaszcza. Dopiero co odrodzonej, polskiej państwowości trzeba było bronić... karabinem, bagnetem, szablą...

O wojnie polsko-bolszewickiej możecie poczytać m.in. w Wikipedii:
[link widoczny dla zalogowanych]
Po początkowych polskich sukcesach, przyszły gorsze czasy - sowieckie zagony zapuściły się aż pod Warszawę...
Jeszcze raz oddaję głos koledze Zbyszkowi:
ZA napisał:

Nawała bolszewicka zalewała Polskę...
Potrzeba uzupełnienia wojska była tak duża, że zdecydowano przyjmować ochotników z roczników 1902 i młodszych.

Tak jak inni polscy patrioci, tak i weteran światowej wojny, inwalida wojenny, Antoni Jankiewicz
"na ochotnika poszedł" - jak mówiono w moim domu - "wyganiać bolszewika z kraju".


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Śro 15:42, 16 Gru 2009, w całości zmieniany 11 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:00, 17 Lip 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna






Niestety nie dysponuję fotografią Dziadka z tego okresu - pozwoliłem sobie dodać fotkę nieco późniejszą.
Antoni Jankiewicz z kampanii 1918-1921 wrócił z Krzyżem Walecznych, który z upodobaniem nosił. Widać to na kilku Jego zdjęciach z okresu międzywojennego. Niestety, oryginał krzyża się nie zachował, bo na Jego życzenie został przez Babcię wpięty do klapy marynarki i pochowany razem z Nim. Z jednej strony słusznie, z drugiej - szkoda...
Znów oddam głos koledze Zbyszkowi:
ZA napisał:

"...Nie ma oryginału" ale jesteśmy w stanie zilustrować Krzyż Walecznych nadawany w tamtym okresie.
Oczywiście kierujemy się zasadą aby "odtwarzane" pamiątki stanowiły tylko przykład - stąd brak numeru nadaniowego
(w tym przypadku jest to rewers odznaczenia - nie chwaląc się: jest piękny Smile .


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Pon 17:33, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 10:07, 20 Lip 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





Po zakończeniu wojny rodzina Jankiewiczów wróciła do Łodzi. Kiedy dokładnie ten powrót nastąpił, nie jest mi wiadomo ale myślę, że musiał to być rok 1918. Nastały względnie spokojne czasy budowania pomyślności Rodziny i Kraju.
Dzieci państwa Jankiewiczów poszły do szkół.
Poniżej zdjęcia ze szkolnych legitymacji Zeni i Kazia Jankiewiczów.


Moja przyszła Mama rozpoczęła naukę z dwuletnim opóźnieniem, spowodowanym wojną, w wieku lat 9-ciu, czyli chyba jeszcze w 1918 r.
"Nasza klasa" mojej Mamy.
Nie Ruda, niestety, a Chojny (a właściwie to już Łódź). Skoła żeńska, prywatna (kojarzy mi się nazwisko pani Kozakowskiej, ale nie mam pewności) w okolicach Miła, Szara. Dziadkowie do i po I Wojnie światowej mieszkali na Bednarskiej pod numerem 10 a więc niedaleko Rzgowskiej.
Na zdjęciu witać chyba sporą różnicę wieku uczennic. Zapewne rozpoznacie, która to panna Jankiewiczówna?
Zawsze wysoka - 4-ta z prawej w ostatnim rzędzie.

Kol. Zbyszek Frontczak napisał:
Prawdopodobnie Twoja Mama chodziła do dawnej szkoły Leonarda.


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Wto 2:02, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 11:13, 22 Lip 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





Po spełnieniu obywatelskiego obowiązku względem ojczyzny i powrocie z wojny, Antoni Jankiewicz musiał znaleźć nowy sposób na utrzymanie rodziny. Inwalidztwo przekreśliło plany powrotu do wykonywanego zawodu przędzalnika. Praca w przemyśle, na maszynach, wymagała widzenia przestrzennego.

Babcia moja, natomiast, znalazła pracę w fabryce, w której do wybuchu wojny pracował jej mąż. Zachowała się książeczka ubezpieczeniowa Stanisławy Jankiewiczowej z drugiej połowy lat 20-tych.

Może tę pracę zawdzięczała mężowi, może też dwóm braciom męża, którzy byli w tej firmie majstrami.

Antoniemu Jankiewiczowi u "Starych Francuzów" na Kątnej też oferowali posadę. Mógł zostać "biuralistą", ale wybrał pracę u ... siebie. Zajął się kupiectwem. Pomogła mu rodzina, wspomniani bracia, udzielając pożyczki na rozpoczęcie interesów.

Który z pokazanych tu dżentelmenów jest bratem mojego Dziadka - niestety nie wiem.
Dość, że jego pożyczka zaowocowała zarobkiem i szybkim oddaniem gotówki.

Zapyta ktoś, czym Dziadek handlował? Odpowiem ogólnie - czym się dało. W mojej pamięci zostało opowiadanie mojej Mamy, jak to Dziadek sprowadził z Gdańska dwa wagony artkułów kolonialnych, które sprzedał do sklepów w Łodzi i okolicach.


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Sob 17:44, 26 Lis 2011, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:12, 26 Lip 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





Status inwalidy wojennego otwierał Antoniemu Jankiewiczowi szersze możliwości i ułatwienia w handlowym biznesie. Przywileje dla poszkodowanych na ciele weteranów wojennych sięgają czasów jeszcze napoleońskich. W odrodzonej Polsce te przywileje także usankcjonowano prawnie. Przede wszystkim dawały one możliwość uzyskania – bezpłatnie lub za niedużą opłatą – koncesji na sprzedaż wyrobów państwowych monopoli: tytoniowego i spirytusowego.
O ile z trafiką (sklepem tytoniowym) nie było problemów i takową Antoni Janiewicz założył gdzieś na południowym końcu ulicy Wólczańskiej w Łodzi, to przy koncesji na „Handel Win i Wódek” zaczęły się schody. Ilość takich sklepów limitowana była przepisami i uzależniona od ilości mieszkańców w danej miejscowości. W wielkiej Łodzi zaistnienie w tej branży było zapewne trudne skoro Dziadek próbował związać swoją przyszłość sprzedawcy spirytualiów z Rudą Pabianicką.

Nasz znakomity kolega, Zbyszek Frontczak – historyk-amator, kolekcjoner i bywalec archiwów, natrafił na dokumenty związane ze sprawą uzyskania koncesji wódczanej przez mojego Dziadka. Dokumenty, o których istnieniu nie miałem „zielonego pojęcia”.

Jest to pismo, które powstało po zwróceniu się Antoniego Jankiewicza do Starostwa Powiatu Łódzkiego, o wydanie stosownej koncesji. Starostwo przesłało do magistratu Rudy Pabianickiej prośbę o ustosunkowanie się do tej sprawy i rudzcy rajcowie na posiedzeniu w dniu 26 lutego 1931 r. poparli wniosek Dziadka o koncesję na sprzedaż napojów alkoholowych, przesyłając do Starostwa taką oto odpowiedź:


Zapewne droga urzędowa posuwała się nieco ślamazarnie, bo Dziadek wystąpił o wydanie odpisu tej uchwały,
by osobiście dostarczyć go władzom skarbowym i przyspieszyć sfinalizowanie sprawy.

Potrzebny Mu dokument został wydany.


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Pią 22:50, 09 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 0:59, 08 Sie 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





Zatrzymajmy się na chwilę przy tych dokumentach, i informacjach w nich zawartych.

Przede wszystkim dowiedziałem się z nich o miejscu zamieszkania rodziny Jankiewiczów w 1931 roku.
Wólczańska 260 – chyba to musiał być jakiś nieistniejący dziś budynek naprzeciw wylotu ulicy Pięknej. Domyślam się, że w tym budynku Dziadkowie nie tylko mieszkali, ale też mieli swój pierwszy sklep (tytoniowy), o którym mówiono w moim domu, że był na Wólczańskiej.

Kolejna ciekawa informacja: adres przyszłego sklepu, „Staszica 32”, podany w piśmie ze starostwa do rudzkiego magistratu. Transponując tę lokalizację na dzisiejszy adres, byłem przekonany, że to miała być Panianicka 132 i to mi nie pasowało do mojej wiedzy. Otóż wiem, że pierwszy sklep wódczany Dziadka znajdował się w parterowym domku na południowym rogu Bolesława i Pabianickiej. Tego domu już nie ma, tak jak i wszystkich pozostałych budynków po nieparzystej stronie Pabianickiej.
Zagadnięty o tę kwestię kol. Zbyszek Frontczak stwierdził, że przed nowelizacją numeracji w latach 30-tych adres Staszica 32 oznaczał dom Waszkowskiego, czyli Staszica 96 (dziś Pabianicką 196). Tylko, że to generowało kolejne niejasności. Owszem, moja Mama mówiła, że pan Waszkowski często przychodził do sklepu Dziadka i mówił: „Panie Jankiewicz, chałupa to dupa, szufladka to matka...”, co oznaczało, że kupiectwo było o wiele lepszym interesem niż posiadanie czynszowej kamienicy. Tylko, że nigdy Mama nie mówiła o tym jakoby sklep Dziadka był w kamieniczce Waszkowskiego...

Te zagadki rozwiązały się po bardziej wnikliwym przejrzeniu przysłowiowego „Kuferka Dziadka”, czyli domowego archiwum. Odnalazłem dokument, który uważałem za bezpowrotnie zaginiony:



A zatem nie Staszyca 32 a 21 – czyli po nieparzystej stronie ulicy!
Jeszcze ciekawsza jest druga strona tej koncesji.:



Od sierpnia 1932 sklep zaczął funkcjonować w nowym miejscu – bardziej w centrum Rudy - na Staszyca 30. Po zmianie numeracji domów był to adres Staszyca 94, czyli w tzw. „domu Posta” (dziś Pabianicka 194).


Ostatnio zmieniony przez Besa dnia Śro 14:26, 13 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 17:45, 16 Gru 2009
Besa
Moderator

 
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły)
Płeć: Mężczyzna





Przy okazji opowiem, co moja Mama mówiła na temat pierwszego sklepu Dziadka.
Jak wspominałem mieścił on się w niedużym, parterowym domku na południowym rogu ul. Bolesława i Staszyca (ówczesny adres - przed reformą numerową - Staszyca 21. Po 1946 r. - Pabianicka 145). Sklep był z frontu, od ulicy, a mieszkanie dziadków od podwórka. Przepisy zabraniały sprzedaży spirytualiów poza oficjalnymi godzinami otwarcia sklepu i w niedziele i święta. Zabronione było też przechowywanie tego towaru w mieszkaniu a też niedozwolone było połączenie sklepu z mieszkaniem...
Ale pewna część klienteli miała „potrzeby” także poza oficjalnymi godzinami otwarcia interesu (Zresztą tak jest do dziś – tylko, że teraz mamy sklepy całodobowe...). Aby wyjść naprzeciw tym potrzebom społecznym, Dziadek na drzwiach między mieszkaniem a sklepem postawił dwie szafy – po obu stronach. Przez te szafy istniało sekretne przejście i trzeba przyznać, że było ono dość intensywnie wykorzystywane. Mieszkańcy Rudy wówczas chętnie i często się bawili, Lublinek był miejscem niedzielnych wycieczek, stawy Piecha – miejscem majówek. Po drodze można było zapukać w okno Jankiewicza... Wink
Zobacz profil autora
Jankiewiczowie
Forum Ruda Pabianicka wczoraj, dziś i jutro Strona Główna -> Rudzkie rody i familie
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin